Za mną litera A. Tak, wyjątkowo mi się nudzi, że akurat to opisuje, ale mam kilka spostrzeżeń.
1. Zapomniane utwory - znalazło się kilka, zgodnie z zamierzeniem. Tak np. przypomniałem sobie o And It Supposed To Be Love.
2. Odkrycia "na nowo" - czasem nie za pierwszym razem odczuwa się pozytywne emocje, trzeba się przekonać lub zupełnie z zaskoczenia wysłuchać w innych warunkach
3. Obciachy (?) - piosenki, które kiedyś się podobały, niekoniecznie podobają się przez lata... a czasami po prostu trudno się przyznać że to nadal nas przekonuje
4. Zapomniane odkrycia - zapomnieni przeze mnie artyści, którzy się dobrze zapowiadali, a ostatecznie jakoś nie zagłębiłem się bardzo w ich twórczość. Jednak jakby na nowo "doceniam".
Pozostaje jeszcze pewna kwestia piosenek zaczynającyh się w tytule od "All....". Dużo tego, niczym wiersze z Googla.
__________
Podsumowując 3 495 utworów i ok 230h słuchania.
Na razie dwie piosenki odpadły (bo się powtórzyły).
Chyba nie jest ze mną dobrze....